„To nic, już minęło” – a jednak ciało pamięta. O traumie, która nie pyta o pozwolenie
Nie trzeba przeżyć wojny ani kataklizmu, by nosić w sobie traumę. Czasem wystarczy jedno zdanie wypowiedziane w złym momencie, milczenie wtedy, gdy potrzebowaliśmy wsparcia, albo zbyt wiele dni spędzonych w środowisku, które raniło – cicho, systematycznie, bez krzyku.
Trauma nie zawsze wygląda spektakularnie. Często jest cicha. Ukryta. Przenosi się w napięciu mięśni, bezsenności, w unikaniu ludzi albo przeciwnie – w przesadnej uprzejmości, która ma chronić przed odrzuceniem. To właśnie ciało często pierwsze zdradza, że coś poszło nie tak.
Co się dzieje w mózgu po traumie?
Wyobraź sobie mózg jak system alarmowy. Kiedy dochodzi do traumatycznego zdarzenia, włącza się czerwony przycisk. Ciało migdałowate (centrum strachu) reaguje błyskawicznie. Kora przedczołowa (odpowiedzialna za logiczne myślenie) – zostaje wyłączona, by nie opóźniać reakcji. To mechanizm ratujący życie.
Problem pojawia się wtedy, gdy system alarmowy zostaje włączony… na stałe. Mózg osoby z traumą zachowuje się tak, jakby niebezpieczeństwo wciąż trwało. Może reagować paniką na niewinne sygnały – zapach, głos, sposób spojrzenia. Z perspektywy neuropsychologii to tzw. hiperpobudliwość osi HPA – układu odpowiedzialnego za stres i reakcję walki/ucieczki¹.
"To było dawno, po co do tego wracasz?"
To jedno z najczęściej raniących zdań, jakie może usłyszeć osoba doświadczająca skutków traumy. Bo ciało pamięta – nawet jeśli głowa stara się zapomnieć. To właśnie dlatego czasem po latach pojawia się lęk bez powodu, spadek nastroju, problemy z koncentracją czy bliskością. Nie chodzi o słabość. Chodzi o mechanizmy neurobiologiczne, które kiedyś miały ochronić, a teraz blokują życie.
Czy można się uwolnić?
Nie ma jednej recepty. Ale są kroki. Czasem pierwszy to po prostu nazwanie tego, co się wydarzyło. Później – odnalezienie osoby, która nie oceni, nie będzie pytać „czemu tak długo z tym zwlekałaś”, ale po prostu wysłucha. Dla wielu takim miejscem jest psychoterapia – szczególnie podejścia oparte na pracy z ciałem (np. terapia somatyczna, EMDR).
Ale równie ważne są codzienne mikrogesty:
– świadomy oddech,
– spacer bez telefonu,
– wyłączenie autopilota i powiedzenie „czuję się dziś zmęczona, więc odpuszczam”.
Bo odbudowywanie poczucia bezpieczeństwa nie zaczyna się w wielkich przełomach, ale w małych powrotach do siebie.
Na koniec
Trauma nie musi definiować tożsamości. Może być częścią historii, ale nie musi być jej końcem. Jak pisał Victor Frankl:
„Człowiekowi można odebrać wszystko, z wyjątkiem jednego – ostatniej z ludzkich wolności: wyboru swojej postawy wobec okoliczności”.
To nie znaczy, że wszystko jest łatwe. Ale oznacza, że wszystko może być początkiem.
-------------------
¹ Por. Bessel van der Kolk, Strach ucieleśniony. Mózg, umysł i ciało w terapii traumy, Wyd. Czarna Owca.
Komentarze
Prześlij komentarz